Eryk
był sam. Stał pośrodku białej przestrzeni niczym w pokoju bez wyjścia. Wokoło
nikogo. Ani żywej duszy, ani choćby martwej. Żaden dźwięk nie docierał do jego
uszu. Nie słyszał też nic wewnątrz siebie. Więc to koniec? Zostanie tu na
zawsze? Sam? Zdany tylko na siebie, chociaż i tak to nie będzie robiło różnicy.
Bo co może się stać tam, gdzie nie ma nic?
Usiadł.
To, co imitowało tu podłogę było niewyczuwalne. Zupełnie jakby unosił się w
powietrzu, nie mogąc opaść. A może po prostu nic nie czuł? Może wszystkie jego
zmysły stały się bezużyteczne w tej przestrzeni? Może jednak…
Wrzynającą
się w uczy ciszę przerwał odgłos stóp. Ludzkich stóp. Wszystko. zaczynając od
widnokręgu kończąc na tym, co mógł dotknąć zaczęło wydawać się dziwnie znajome.
Biel zmieniła się w czerń, ciemniejszą niż jego włosy. Nienamacalne podłoże
stało się twarde jak kamień. Zdawało się wciągać do środka wszystko, dając
Erykowi uczucie, że waży o wiele więcej niż powinien.
W
potoku echa nadbiegającego wokół można było stracić zmysły. Eryk złapał się za
głowę mocno zaciskając powieki. Mimo zamkniętych oczy widział dokładnie. Idzie
on. Sam. Drugi Eryk. On. Sam. Czy to dziwne?
Wyrzucił
nosem powietrze, które miał w płucach. Podniósł głowę, jednocześnie otwierając
oczy. Był gotowy. Widział na własne oczy wyobrażenia tego, co wyobraziły jego
myśli. Był tego pewien. Bardziej niż pewien. Widział siebie. Reszta była
udawanym obrazem.
- Czego chcesz? – Krzyknął
w jego kierunku, tak jakby dzieliła ich znacząca odległość. – Czego ty
chcesz?!? – Zachwiał się na nogach. Niemal opadł na kolana. Jego oczy zaczęły
nabierać wilgoci, powoli, by w końcu pojawiła się pierwsza łza.
Jego głowę przewiercała jedna myśl. Czy najgorsze, co może
przyjść właśnie przyszło? Wytrzymywał wszystko do tej pory. Jednak to już za
wiele. Dopiero teraz dotarło do niego, że jego najgorszym wcieleniem jest tak
naprawdę on sam…
Czyli…
Ech... Za dużo tych bzdur. Jeśli ma zginąć to na pewno nie zginie sam.
Momentalnie ruszył z miejsca. W oczach miał tylko jedną wizję – śmierć. Jeśli
prawdą jest, co mówią o wielojaźni, zginą oboje. Z każdą sekundą pokonywał
coraz większe odległości, żeby pół sekundy przed uderzeniem zastygnąć.
- Myślisz, że to jest
takie proste? – Spytała postać. – Zabić mnie? Jeszcze gołymi rękami? – Wyraźnie
z niego zadrwił.
Znowu będzie słuchał tych bredni. Cholera. Czy nie może po
prostu zrobić jakiegoś abrakadabra i ukrócić mu tego?
- Zostaliśmy tylko we
dwoje, wiesz? – Spytał spokojnie, nie zważając na najbardziej wściekłe
spojrzenie Eryka, jakie pojawiło się kiedykolwiek w jego oczach. – Ale wiesz
sam, że przeżyć może tylko… jeden.
- I na pewno nie
będziesz to ty! – Krzyknął Eryk, próbując wyrwać się z uścisku tego czegoś, co
nie pozwalało mu się ruszyć.
- Fakt – zaśmiał się
lekko. – Ale ty również. To ja tak naprawdę mam tu władzę. To ja ustalam, kiedy
reszta będzie miała prawo być wykończona przez ciebie.
W
odpowiedzi złość Eryka stawała się coraz większa. Nie mówił już nic. Nie ma
sensu. Zatracił się w gniewie. Był o wiele lepszy niż strach. Jego odbicie za
to było zbyt opanowane. A może to jest droga do wyrwania się z tego całego
gówna? Zacisnął powieki. Przynajmniej tyle mógł w tej chwili. Udawać, że jest
gdzieś indziej. Tymczasem postać kontynuowała:
- Jestem Tobą. A Ty –
celowo na chwilę zachwiał głos - Ty jesteś mną. Zrozum Eryk, my tu rządzimy.
Razem możemy wszystko. Reszta nas tylko obciąża. Jednak to, czy zginą zależy
tylko od ciebie. Jedno słowo. Tylko jedno, a znikną wszyscy. Malizeth, Rabican,
Anugis… Mary – przerwał. Eryk otworzył oczy, żeby zobaczyć, co jest powodem
takiego zawahania. Usłyszał u niego emocje, które musiały widocznie wypłynąć na
powierzchnię. W jego oczach nie widział już tego samego opanowania. Czyżby
nutka strachu? Tęsknoty?
- Pisząc przeszłość
nie zbudujemy przyszłości… - Zaczął mówić, mając w myślach ułożoną dłuższą
wypowiedź. Odzyskał swobodę ruchu. Tak. To jego chwila. Wie to. Nie czekając na
rozwój wypadków rzucił się w stronę, gdzie stał. Jednak jego nie było… Został
sam. Znowu...
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Skomentuj, jeśli chcesz coś napisać. To nie gryzie