niedziela, 17 września 2017

My - Rozdział XII

            Przetarł czoło rękawem i tak już brudnej bluzy, którą miał na sobie. Czemu nie może wrócić do rzeczywistości? I skąd mu się wzięły w głowie te bzdety? Bezbronność… Poszukiwanie schronienia? To brzmi jak tani wyciskacz łez. Mimo to przerażała go ich prawdziwość.
            Spokój. Musi się w uspokoić. Tylko jak, skoro nawet oddychanie sprawia mu kłopot?! Musi pomyśleć. Instynkt wciąż go pcha do przodu. Rozum wręcz przeciwnie. Czemu nigdy nie może wybrać tego, co każe rozum!!! Czemu zawsze słucha bezrozumnego strachu?!
            Przestał już zwracać uwagę na zmęczenie. Co ma być, to będzie. Biegł, mimo rosnącego bólu w nogach. Co chwila czuł przypływ siły. Przestał już nawet udawać, że zwraca uwagę na pokaleczone stopy. Jego serce waliło jak oszalałe. Tylko czy to na pewno był strach?
 - Tato? – niemal krzyknął. – Gdzie jesteś?
            W pewnym momencie poczuł silny ból w kostce. Szamotał się, tylko po to, by zjechać w dół. Znalazł się w pułapce. Zdał sobie sprawę, że krzyczy. Przestraszył się nie na żarty. Umilkł, mimo to krzyk trwał nadal. Czy oszalał?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Skomentuj, jeśli chcesz coś napisać. To nie gryzie

© Halucynowaa | WS | X X X