piątek, 26 maja 2017

My - Prolog



Sześciokrotny wrzask budzika sprawił, że sen powoli uciekał z uśpionej podświadomości Eryka. Na oślep zaczął macać biurko, szukając źródła denerwującego dźwięku, zbierając palcami milimetrową warstwę kurzu, która drażniła jego zmysł dotyku. W końcu odnalazł upragniony kształt, przypadkiem zrzucając go na podłogę.
- Wreszcie cisza – pomyślał, po czym zamknął oczy ponownie.
Trwał w objęciach Morfeusza kilka chwil, po czym zerwał się z łóżka, zrzucając z siebie kołdrę w kolorze diamentu na podłogę. Ciężkim krokiem ruszył w stronę łazienki, przyzwyczajając się do chłodu drewnianych paneli, z których składała się cała podłoga. Nim dotarł do drzwi, część zmysłów jakby postanowiła wybudzić się ze snu. Nacisnął na klamkę, po czym drugą dłonią przetarł oczy, które nie zdążyły się jeszcze przyzwyczaić do światła. Mimo tego gestu powieki mimowolnie zacisnęły się, nie pozwalając bieli kafli łazienkowych dostać się do środka. Przystanął na chwilę, by przeczekać ból w okolicach oczu, po czym powoli je otworzył pozwalając na adaptację wzroku do jaskrawych kolorów.
            Przed lustrem spojrzał w swoje odbicie. Akwamaryn jaśniejący z jego tęczówek stawał się coraz mniejszy, pozwalając źrenicy rozrosnąć się swoim kosztem. Czerń czakru wplątana w niedługie włosy rozrzucone po całości głowy dawała wrażenie, że jego znakiem zodiaku był kruk. Blada skóra twarzy niemal w pełni kontrastowała z ciemnymi włosami, mając jednak w sobie nieco więcej życia niż skóra topielca.
On sam czasem nie dowierzał, że żyje. Uznawał to za jedyny powód, dlaczego nie ma myśli samobójczych. A może miewał je czasem jak każdy, jednak umierały w nim, jeszcze zanim się narodziły? Tego nie mógłby powiedzieć sam, mimo że nikt nie znał go bardziej niż on.
Odwrócił swój wzrok od lustra. Nieprzyzwyczajone do zakończonego snu ręce ostatkiem sił uniosły się, by móc chwycić za rękawy podkoszulka i zrzucić go z Eryka, po chwili czyniąc to samo z resztą ubrań, które miał podczas snu na sobie.
Wszedł pod prysznic. Uderzenie zimnej wody na plecach niemal natychmiast pobudziło ospałe mięśnie, zarazem wybudzając ze snu ich właściciela. Jeszcze chwilę czuł, jak chłód stresuje jego ciało, po czym uderzył w kurek kierując go w stronę czerwonej kropki. Teraz czuł ciepło, rozleniwiające, a zarazem zmuszające do dalszego działania.
Kilka minut później mógł wyjść z łazienki. Od razu ruszył do kuchni. Poranna kawa i jajecznica – taką nazwę nosiło „śniadanie mistrzów” w jego wydaniu. Jeszcze tylko muzyka. Ona zastępowała mu rozmowę podczas posiłku. Wyrażała więcej, niż często wnosiłyby słowa w innej postaci. Mówiła o wojnie, polityce, życiu szarych ludzi, jak i tych, którzy go nie mogli zaznać. Mówiła o pieniądzach, o marzeniach, pasjach, jak również o ich braku. Mówiła o sobie samej, o muzyce, która nie jest ograniczona niczym. Dziwne, że coś tak udawanego mogło być aż tak prawdziwe. Te kilka minut zdecydowanie nastawiało charakter na pozytywne tory.
Spojrzał na zegarek – prawie dziesiąta. Dopił kawę i ponownie ruszył do łazienki. W kilka minut dokończył poranną toaletę i ostatni raz spojrzał w lustro. Coś nie pasowało. Zamiast niebieskiej tęczówki jego odbicie pokazywało czerwień, jaką widziałby byk, gdyby nie szare spojrzenie. Za nim ktoś stał. Nie mógł o nim powiedzieć, że to człowiek. Był niczym duch. Ciemny upiór z czerwonymi do granic możliwości ślepiami gapił się w lustro razem z Erykiem, wyciągając rękę ku niemu i łapiąc go za ramię.
Eryk szybkim ruchem złapał się za ramię, jednocześnie odrzucając głowę do tyłu, patrząc w miejsce, gdzie miała stać postać. Widział tylko powietrze. Po zjawie nie było śladu. W lustrze również nie było już nic, poza odbiciem Eryka, razem z tymi samymi, akwamarynowymi oczami, co wcześniej.
„Tylko mi się zdawało” – powiedział sam do siebie w myślach, po czym opuścił łazienkę, narzucił na siebie czarną bluzę i wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz.

---

Cóż mogę rzec. Po niezliczonej ilości czasu powracam z nowym, miejmy nadzieję trochę lepszym opowiadaniem niż to, co wstawiałem wcześniej. Mam nadzieję, że lektura któregokolwiek z rozdziałów nie okaże się stratą czasu, oraz że wprowadzi trochę światła na poprzednie opowiadania.
© Halucynowaa | WS | X X X