poniedziałek, 7 marca 2016

Sama - Prolog



                Podeszła do bloku, w którym mieszkała jej przyjaciółka, po czym wyjęła telefon. Przed jej wspólne zdjęcie z Jessicą wybijał się zegar pokazujący kilka minut przed dwudziestą. Schowała go ze spokojem i lekką ulgą, że jej opinia punktualnej nie zostanie w żaden sposób naruszona. Nacisnęła na przycisk pokazujący numer mieszkania jej przyjaciółki, po czym odczekała kilka sekund. W tym momencie zapewne w mieszkaniu słychać było dźwięk dzwonienia domofonu. Minęła dłuższa chwila, lecz nie było żadnej odpowiedzi. Wcisnęła przycisk ponownie. Niestety, sytuacja się powtórzyła. Wyjęła telefon i wykręciła jej numer, chyba jedyny, który znała na pamięć. Wśród ostatnich wybieranych widniał jedynie ten kontakt. Dzwoniła do niej często. Wszystkie problemy, wszystkie uczucia, wszystkie zawody miłosne… Wszystko to było tematem ich rozmów. Pomagało im to. Gdy jedna miała problem, zawsze mogła wyżalić się przyjaciółce. W jej słuchawce usłyszała jedynie miły, aczkolwiek denerwujący ją głos, mówiący „abonent jest chwilowo niedostępny”. Zdziwiła się. Co u licha mogłoby być na tyle ważne, żeby odwołać spotkanie nie informując jej o tym.
                Stała tak kilka minut, co jakiś czas wciskając przycisk. Z każdą chwilą marzła coraz bardziej. W końcu nadszedł ratunek. Starsza kobieta, sąsiadka Jessiki właśnie wychodziła do sklepu.
- Dzień dobry. – Mary rzuciła w jej stronę. – Nie wie pani może, czy Jessica jest w mieszkaniu? Byłyśmy dziś umówione.
- A dzień dobry. – Radosna twarz skierowała się w jej stronę – Zdaje mi się, że nigdzie dziś nie wychodziła. W każdym razie wchodziła jakieś pół godziny temu. Albo wychodziła… Nie jestem do końca pewna, ale chyba wchodziła. Byłam u siebie w mieszkaniu i słyszałam jak drzwi od jej mieszkania skrzypiały. Swoją drogą niedługo będzie trzeba zbierać podpisy pod petycją, żeby w końcu je naoliwiła. – Staruszka zaśmiała się na swój starczy, uroczy sposób – A w ogóle co u ciebie słonko? Dawno się nie widziałyśmy. – Chciała ciągnąć dalej rozmowę
- Ogólnie nie narzekam. Sporo mamy ostatnio pracy… – Zaczęła się zwierzać, chcąc przejść do tego, jak były już chłopak ją zdradzał, szef osądzał o kradzież pieniędzy. Mimo to opanowała się w porę i zmieniła temat –  …zresztą chwilę już tu stoję i trochę zmarzłam. Mam ogromną prośbę. Mogłaby pani wpisać kod do drzwi. Mam klucze do jej mieszkania. Jeśli jej nie ma zapewne zaraz wróci, a ja poczekam na nią.
- No dobrze złociutka. – Uśmiechnęła się serdecznie, po czym zrobiła dwa kroki w stronę panelu, kliknęła kilka cyfr, a następnie przycisk z ikonką klucza, co w efekcie dało dosyć długi dźwięk obwieszczający, że drzwi się otworzyły.
- No dobrze, właź do środka, a ja idę po zakupy. – Staruszce nadal z twarzy nie schodził przemiły uśmiech
- Dziękuję bardzo – rzuciła w jej stronę, po czym minęła drzwi
  
~x~x~x~

No cóż, po dość długim czasie bez odzewu rozpoczynam nowe opowiadanie. Nie traktujcie tego jak kolejne, które przedstawia jedną historię. Teraz nadszedł czas na coś nowego, co być może będzie miało większy wpływ na kolejną opowieść.
Poza tym do przemyśleń prawdopodobnie dołączy kolejny post(o ile go napiszę). Nieco podchodzący pod filozofię, ale jednak.
© Halucynowaa | WS | X X X