- Eryś, Eryś, Eryś. – Coś zaśmiało się tuż nad
jego uchem, przywracając go do świadomości. – Chcesz pełni władzy? Chcesz? Czy
wolisz znów pogrążyć się w swojej słabości?
- Nie – powiedział. Zbyt spokojnie. Zupełnie
jak nie on.
- Ale jak to? – To coś wyraźnie drwiło z
niego. – Nie chcesz?
- Nie. Nie chcę – powtórzył, choć nie wiedział
sam, którą część pytania neguje.
- A może? – Coś podniosło jego podbródek do
góry. – Może tego wręcz pragniesz? Pogrążyć się we własnej słabości, bo nie
masz w sobie dość odwagi, żeby być silnym? Żeby być jak każde, najsłabsze
ogniwo. Jak opiekun, ta? Lubisz grać samego siebie? Co?
Eryk nie
rozumiał już nic. Wciąż myślał, mimo to nie czuł, że choć trochę zbliża się do
tego, jak wybrnąć z tej sytuacji. Niemal czuł, jak jego mózg trzeszczy od
przepływających przez niego impulsów.
- Eryś… - postać zaczęła mówić dalej. – Czemu
taki mało rozmowny jesteś? Coś cię boli? A może po prostu wiesz, kto z nas ma
rację?
- Wiem – powiedział, po czym mocno zacisnął
zęby. – Nie masz racji. Chcesz, żebym był najgorszy. Chcesz, żebym nie
dopuszczał ludzi do siebie. Myślisz, że nie zranią? Do tego nie trzeba być w
pobliżu. Jeśli nie pozwala się zbliżyć ludziom… - przerwał na chwilę - …nie
pozwala się im być ze sobą. Nie chcę taki być.
- Jesteś. Uwierz. Wątpisz w każdego po kolei.
Starasz się utrzymywać dystans. Sprawia to, że jesteś pewny siebie. Im mniej
wiedzą, tym lepiej jest wybierać to, co mają wiedzieć. Nie jest tak?
- Nie jest. – Eryk starał się czerpać jak
najwięcej powietrza.
Był zbyt
wściekły, by czuć się przez niego teraz zastraszonym, czy onieśmielonym. Sama
myśl, że przyzna się do tego, co to coś mówi była dla niego jak ugodzenie
nożem. No, może ukłucie.
Ale jednak z drugiej strony w duchu
czuł, że owa postać ma rację. Tak jakby była pewna, że wie, co mówi. Jednak nie
chciał żeby to była prawda. Bał się kolejnego ruchu. Nie wiedział, czy kolejnym
jego posunięciem będzie następna riposta, czy raczej będzie dalej stosował
swoją przewrotną psychologię.
- Eryś. Żeby powstrzymać to, co złe nie możesz
się poddawać. Musisz być jeszcze gorszy. Bo czy wchodząc w zło można się
zatopić? Wiesz, nie mogę ci tego mówić, ale słuchaj. To, co robimy, wszystkie
decyzje, które podejmujemy nie myśląc mówią o tym, kim jesteśmy. Gdy nadejdzie
czas, nie myśl. Działaj. Daję ci słowo, że w najgorszym wypadku jedynie
pobrudzisz buty.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Skomentuj, jeśli chcesz coś napisać. To nie gryzie