Czy to koniec? Eryk czuł się jakby coś przestało
istnieć, jakby coś w jego wnętrzu zniknęło wśród walących się ścian jego
świata. Stał teraz wewnątrz jakiejś izolatki, a jedynym źródłem światła było
okno, wpuszczające widok jakiegoś pokoju. W środku krzątała się z przerażoną
miną dziewczyna, jak określił, mniej więcej w jego wieku, może odrobinę
starsza. Blond jej włosów co chwila tworzył wrażenie niemal białych, a jasny
błękit oczu przypominał barwę nieba. Była piękna, a zwężone źrenice dodawały
jej pewnego uroku.
- Mary? – spytał sam siebie, choć nie wiedział
czy to faktycznie jej imię. Nie wiedział skąd może je znać. I czemu ma
wrażenie, że ją zna?
Podeszła bliżej, tak jakby skradała się w jego
kierunku, nie tracąc przerażenia w oczach, a nawet można było dostrzec jego
nasilenie. Trwało to dość długą chwilę. Zdawało się, że boi się tego, co
znajduje się w miejscu, w którym był Eryk. Delikatnie dotknęła okna, które
oddzielało ich od siebie.
- Znowu chcesz mnie wykończyć? – powiedziała, nerwowo
przełykając ślinę.
- Nie! To nie tak – odpowiedział jej, choć nie
miał pojęcia, co by jej powiedział, gdyby spytała o owo „tak”.
- Znaliśmy się tyle lat, a ty po śmierci
pokazujesz się ze swojej najgorszej strony.
- Najgorszej? To jaka jest ta dobra?
- Zniknij, daj mi spokój!!! Daj mi spokój…
Krzyk
zmienił się w łkanie.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Skomentuj, jeśli chcesz coś napisać. To nie gryzie