czwartek, 24 grudnia 2015

Pokój - Część 1



                Wstałem. Chłód powietrza zaczął dawać mi się we znaki. Zdziwiłem się, gdyż wszystkie okna i drzwi były pozamykane. Klimatyzacja również była wyłączona. Lekki niepokój ogarnął mój umysł. Wszystko można logicznie wytłumaczyć, ale to lekka przesada. Moje zdolności detektywistyczne nie są na tyle rozwinięte, bym mógł rozwiązać tą zagadkę.
                Ruszyłem w stronę, z której napływały podmuchy. Każdy centymetr pomieszczenia wydawał się zmieniać co chwilę, od nieistotnych zmian, jak zmiana ilości słońca wpadającego do środka, po zanikanie koloru ścian, szarzenie obrazów, jak i zupełne zanikanie w nich farby. Stanąłem w miejscu. Cały w strachu chciałem wykonać krok w przód, lecz nie mogłem. Teraz zrozumiałem, co oznacza paraliżujący strach. To co się działo w tym pokoju… TO NIE JEST NORMALNE. Nie umiałem tego określić. Określenie „dziwne” zdecydowanie nie oddawało powagi sytuacji. Z każdym krokiem pokój się starzał… Kurwa, jeśli ktoś to umiał wytłumaczyć, to tą osobą nie byłem ja. Stałem tak sparaliżowany strachem, obserwując zmiany jakie zaszły w pokoju. Okna, które przed chwilą dopełniały wygląd pomieszczenia, teraz były jakby powybijane, choć nie wyglądało na to, że ich krawędzie mogłyby skaleczyć. Podłoga, przed chwilą obłożona ciemnoniebieskim dywanem w tym momencie była pusta i zdecydowanie spróchniała. Widać było, że każdy niepewny krok mógł spowodować jej załamanie. Drzwi… W tym momencie zostały po nich jedynie framugi. A raczej to, co z nich zostało, o ile można było to nazwać pozostałościami. Mimowolnie cofnąłem się kilka kroków. Czułem, jak całe ciało drżało od uderzeń serca. Ponownie zmierzyłem wzdłuż i wszerz całe pomieszczenie. Każdy kąt coraz bardziej pustoszał, wszystko stawało się coraz bardziej zniszczone. W ścianach powstawały dziury, których wygląd wskazywał na to, że nie mogą przejść na wylot, zostając wewnątrz pokoju. Wbrew sobie zrobiłem krok w przód, potem kolejny… i kolejny. Strach przestawał być dla mnie problemem. Nie znikł zupełnie. Coś wewnątrz mnie zakazywało mi kolejnych ruchów, lecz nie miałem zamiaru słuchać. Był to teraz tylko tępy i nieistotny ból, który bez skutku chciał pozbawić mnie władzy nad sobą. Szedłem coraz pewniej, a muśnięcia na mojej twarzy stawały się coraz silniejsze,  choć sam nie wiem, czy naprawdę je czułem. Może to wymysł mojej wyobraźni? To co było wokół mogło być jedynie… złym snem, który widziałem nie śpiąc…     
                Zamknąłem oczy. Starałem się zrozumieć szept, który niósł ze sobą wiatr. Mimo, że w pomieszczeniu najbardziej słyszalne było bicie mojego serca i nie rozumiałem nic, teraz byłem pewien, że słyszę konkretne słowa. Zwolniłem krok. „Mały” - brzmienie wiatru niosło ze sobą to słowo. „Słaby” - kolejny dotyk wiatru obił się o moją twarz. „Ślepy” - ostatni szept rozpłynął się szybciej niż się pojawił. Pewność siebie zniknęła. Każdy kolejny krok był coraz trudniejszy, mimo to szedłem dalej. Niewielkie pomieszczenie dłużyło się niemiłosiernie. Krok za krokiem coś wewnątrz mnie kazało mi iść dalej i dalej. Podmuchy nie były już odczuwalne, tak samo szepty. One też zniknęły, a ja, sam nie wiem czemu szedłem w stronę pustej ściany. Odwróciłem głowę. Ponownie patrząc na zegar dostrzegłem tą samą godzinę co wcześniej. Po chwili wróciłem głową do pierwotnej pozycji. Ten moment na pewno zapadnie na długo w mojej pamięci. Sam nie wiem czym było to… coś stojące przede mną. Czerń i czerwień oczu przerażała, spalone ciało odrażało, a kości zamiast palców… Tego było za wiele dla mnie. Odwróciłem się… chciałem uciekać, lecz poczułem na szyi uścisk. Kościste palce mocno trzymały, lekko podduszając. Nie wytrzymałem. To było ponad moje siły. Tracąc je osunąłem się na podłogę, gubiąc także gdzieś przytomność. Zemdlałem...

*******

I znowu się udało. Kolejny rysunek od Yufustish'a. Czy warto było czekać? Moim zdaniem warto. Kolejny raz przełożył moje słowa na papier w wielkim stylu. Kolejny kawał doskonale wykonanej pracy.

A tak poza tym. W związku z tym, że od dwóch godzin już mamy gwiazdkę, chciałbym wam życzyć tylko spełnienia się życzeń z poprzednich lat. Nie lubię powtarzać po innych, ani nie będę dokładał kolejnych punktów na długiej liście niespełnionych marzeń...

P.S W niedługim czasie na blogu pojawi się wpis, dotyczący Harrego Pottera. A jaki? Na pewno nie będzie to jakieś fanfiction, ani dalsze losy. Po prostu uważam, że należy tą książkę pokazać z innej perspektywy niż fani i kościół.  Myślę, że będzie to małe urozmaicenie. Ot takie ziarenko piasku wśród kolejnych opowiadań.

5 komentarzy

  1. Na Harrego Pottera już nie mogę się doczekać, bo sama patrzę na niego z dosyć dziwnej perspektywy. Z tym, że Ty pewnie patrzyłeś gdzieś głębiej a ja spoglądam na niego okiem krytyka filmowego.
    W każdym razie... Ta część jest dosyć podobna do innych. Każda jest oryginalna i genialna, ale oklepana jednocześnie. Nie wiem jak to robisz, ale jestem całkowicie zakochana ;-; A opis pokoju jest niesamowity, nieziemski i wspaniały. Kończę ten komentarz, bo jeszcze mi się synonimy skończą czy coś xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi słyszeć, że ktoś oczekuje na moje wypociny :)

      Usuń
  2. Taaaak... Kasia jak zwykle znajdzie jakieś błędy w tym cudzie klawiatury ;-;
    Oto one:
    "Klimatyzacja również była wyłączona. Lekki niepokój ogarnął mój umył." - Nie powinno być "umysł"?

    "Czerń i czerwień oczu przerażała, spalone ciało odrażało, a kości zamiast palcy…" - A nie "palców"?

    Tak wiem, to tylko literówki, ale psuły efekt teksu :/
    I jeszcze poskarżę się na "kurwę". Jestem strasznie na to wyczulona, strasznie nie lubię tego słowa. Cholera, fuck, kuso nie robią na mnie wrażenia, często ich używam, ale "kurwa" wydaje mi się strasznie.... pusta? powszechna? niekreatywna? Taka oklepana trochę, nie pasuje mi tutaj...
    *Koniec wywodów Kasi nt. przekleństw xD*
    Tekst jak zwykle świetny *-*
    A oto jak ja to odbieram:
    Jest sobie człowiek. Starzeje się, jak to ma w naturze. Staje się "brzydki", jak ten pokój (który symbolizuje jego życie), ponieważ sam go psuje. Jak? Np. paląc papierosy, pijąc, ćpając, męcząc siebie i innych psychicznie i fizycznie... Aż w końcu przychodzi po niego śmierć, czyli ta spalona postać. Człowiek czuje, że się zbliża, pragnie od niej uciec, ale wie, że mu się nie uda i.... jednocześnie tego chce?
    Ja wiem, strasznie pokręcona interpretacja. Już nawet niektóre moje wywody o Vocaloidach są normalniejsze... chociaż moja interpretacja wydaje mi się właściwa? (Ten znak zapytania ma tu być ^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już błędy poprawiam xD Nie zauważyłem ich wcześniej.

      Co do palców całe życie byłem przekonany, że poprawna forma to palcy, ale po przestudiowaniu encyklopedii internetowej dziękuję za naprowadzenie na właściwy tok myślenia :)

      Co do tej "kurwy"... tego słowa z tekstu nie usunę. Czemu? Jest to słowo, którego używa niemal każdy w sytuacji, gdy w jego głowie strach, niepewność, zakłopotanie i inne frustrujące odczucia przejmują władzę nad myślami. To właśnie chciałem oddać jak najkrócej.

      Co do interpretacji. Owszem, jest poprawna. Każda interpretacja jest prawidłowa. Jak wspomniałem wcześniej, nic nie jest tym, jak jest nazwane.

      Usuń
  3. Znów moja klaustrofobia daje się we znaki... Nie dość, że mamy otwora, to wciąż ten pokój... A rysunek nieziemski, wskazany przez Ciebie autor musi mieć talent.

    Cieszę się, że mamy tu uczucia i opisy. W poprzednim tworku mi tego zabrakło, choć mieliśmy ciekawie skonstruowane dialogi.

    Gubiąc przytomność... Spodobało mi się to wyrażenie.

    Ślepy... mnie to określenie najbardziej by zabolało. Chłopak jest uwięziony, otoczony, szykanowany... Trudno nie mieć choć jednej interpetacji, z którą ot tak się ze światem nie dzieli.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, jeśli chcesz coś napisać. To nie gryzie

© Halucynowaa | WS | X X X